10 lat
-Tom, spokojnie! – syknęła Teresa, obserwując jak jej przyjaciel porywa się ze swojego stanowiska, widząc kilka niskich kształtów w szklanym korytarzu. Sama ich nie zauważyła, dopóki ten nie oznajmił tego na głos.
-Idą!
Podniosła się z krzesła, podążając za brunetem. Spojrzała przez swoje ramię, aby zobaczyć nieprzenikniony wyraz twarzy Arisa. Stał sztywno z założonymi rękami.
-Co o tym sądzisz? – zapytała go telepatycznie.
Zerknął na nią spod swoich długich rzęs, wzruszając ramionami. Mimo tego, że był najniższy z ich trójki, zachowywał się najdoroślej.
-Sądzę, że mnie to nie interesuje – odpowiedział jej.
Czarnowłosa zwróciła swoje powątpiewające spojrzenie na Thomasa.
Chłopiec przytknął nos do szyby i chociaż na jego twarzy nie było uśmiechu, Teresa wiedziała, że jest szczęśliwy – widziała to w jego brązowych oczach odbijających się od szkła.
Wymieniła spojrzenia z Arisem, który nie uśmiechał się, a w jego oczach nie było radości, tylko konsternacja.
Thomas zerknął na nią przez swoje ramię i wydał z siebie zaniepokojony wydech. Jego roziskrzone spojrzenie ciągle wracało do klamki, którą gdyby się wyłamało, można byłoby porozmawiać z tymi dziećmi. Thomasowi brakowało towarzystwa, chociaż miał Teresę. Poza tym tyle im o nich mówiono… Byli dla chłopca czymś w rodzaju przyjaciół. W końcu mają to samo zadanie; uratować ludzkość.
Dziewczynka pokręciła głową, szukając pomocy u Arisa. Jednak on się wycofał, wracając na swoje stanowisko.
-Nawet się nie waż, Tom – powiedziała do przyjaciela telepatycznie. Wiedziała, że to zawsze przyprawia chłopca o ból głowy i że nadal nie opanował tego w pełni, więc teraz wykorzystała to do tego, aby przywrócić go na ziemię.
Mały brunet pokręcił głową, zaciskając oczy. Spojrzał na nią ostrzegawczo.
-Przestań.
-Nie, musisz najpierw usiąść na stanowisku.
Oparł się o szybę, czekając aż nieznośny ból w skroniach rozpłynie się, zniknie, ale ulga przychodziła z trudem.
-Obiecaj, że tam nie pójdziesz, Tom – nalegała dalej, nachalnie wchodząc mu w umysł, szperając w nim. – Obiecaj.
Nic by się nie stało, gdyby z nimi porozmawiali, ale Teresa czuła, że powinni zaczekać. Nie, nawet nie czuła – wiedziała. DRESZCZ tak mówił, mówił, że korzystniej będzie, jak zobaczą się z nimi po ich badaniach, ale jej przyjaciel był zbyt ciekawski i zbyt niecierpliwy. Thomas oparł się plecami o szybę, zaciskając zęby z bólu. Słyszała w oddali dźwięk otwieranych drzwi; za chwilę będzie mogła dać mu spokój, za chwilę będą tutaj ich opiekunowie z DRESZCZu i uspokoją Thomasa.
-PRZESTAŃ.
-NIE.
Thomas wierzgnął nogami i uderzył nimi w taflę szkła. Drzwi się zatrzęsły… Teresa zamarła, widząc nagle, że ktoś przechodzi korytarzem, a chłopiec znalazł się na swoich kolanach, uciskając palcami skronie. Nie minęła chwila, a i on dostrzegł niskie postacie, patrzące na nich z ciekawością.
Thomas objął kolana rękoma, nadal czując pulsowanie w głowie. Spojrzał na Teresę z urazem, chociaż wiedział, że robiła to tylko dla jego dobra. Gdy nie odpowiadała na jego spojrzenia, zwrócił wzrok w stronę szyby.
To byli oni.
Grupka chłopców w mniej więcej ich wieku. Byli niscy i poruszali się powoli, prowadzeni przez pracowników DRESZCZu w białych fartuchach.
Thomas wychwycił trzy twarze, które z niewiadomego powodu zapadły mu w pamięć. Pewnie dlatego, że znajdowali się najbliżej szyby i byli najbardziej aktywni.
Mały azjata o szerokich ramionach, który próbował rozśmieszyć idącego obok niego czarnoskórego chłopaka, który kręcił głową jakby w zażenowaniu. Z boku przyglądał się im niepozornie wyglądający blondynek.
Na nim Thomas najdłużej zatrzymał wzrok.
Był jednym z niższych dzieciaków, jednak jego odstające blond kosmyki dodawały mu z kilka centymetrów. Jego twarz miała gładkie, elfie rysy, a gdy się uśmiechał, Thomas czuł, że sam ma ochotę się uśmiechnąć.
Zaczerwienił się.
Nie mógł nic poradzić na to, że się gapił. Nagle jego oczy napotkały wzrok chłopczyka, kiedy to ten przechodził obok niego.
Nim zdołałby powiedzieć sobie, jaki miały kolor, ktoś – zapewne jakiś pracownik DRESZCZu - pociągnął go za ramię mocno i usadowił z powrotem na jego stanowisku. Thomas westchnął i z utęsknieniem podążył wzrokiem do nieznajomego chłopca, który wyglądał nagle na zmieszanego. Szukał Thomasa wzrokiem.
-Musicie być tacy niecierpliwi?! Za rok będziecie dzielić z nimi mieszkanie, bawić się czy co tam chcecie, teraz proszę, rozwiązujcie te krzyżówki!
Thomas spuścił wzrok na klawiaturę, czując, że jego tętno powoli się stabilizuje, jednak przez cały dzień nie mógł się skupić.
11 lat
Teresa rzuciła Thomasowi ostrzegawcze spojrzenie.
-Oglądamy zdjęcia, przeglądamy dokumenty i wracamy – przypomniała mu. – Zobaczysz ich za dwa tygodnie, daj spokój.
Chłopiec prychnął głośno. Dwa tygodnie to było dla niego za dużo. Codziennie, od ponad roku, rozmyślał o twarzach, które widział, jak mógł brzmieć głos tych dzieci, jak się zachowywali. A szczególnie blondyn, on dosłownie ciągle zajmował jego umysł. Jednak zawsze, gdy o nim myślał, natychmiast się uśmiechał i zaczynał się czerwienić.
-Jasne.
Teresa żałowała, że nie ma z nimi Arisa, czuła w nim wsparcie jeśli chodziło o ten entuzjazm Toma, ale DRESZCZ z dziwnego powodu wysłał go do innego pomieszczenia. Chciałaby wiedzieć czemu.
Drzwi windy rozsunęły się przed nimi, ukazując wąski korytarz z interaktywnymi ścianami, na których wyświetlane były obrazy. Thomas od razu pobiegł przed siebie, z zaciekawieniem chłonąc wszystko dookoła. Zatrzymał się na środku i obracał chwilę wokół własnej osi. Teresa poszła w jego ślady i oboje w krótkim czasie zaczęli przesuwać palcami po ekranach, wygrzebując to nowe informacje i nowe dane na temat swoich rówieśników.
Wiedzieli, że DRESZCZ ich ciągle obserwuje, więc nie mogli sobie pozwolić na nieodpowiednie, szczeniackie zachowanie. Byli cicho i ze spokojem czytali dokumenty. Międzynarodowa organizacja ratująca świat potrzebuje poważnych osób, a nie rozszalałych dzieci.
Thomas już miał podejść do kolejnego stanowiska, zadowolony, że wiedział już jak nazywa się ten wesoły azjata – Minho – gdy nagle stanął jak wryty, zapatrując się w zdjęcie chłopca wyświetlone na ekranie przed nim. Jego serce zrobiło dziwne salto, przełknął ślinę
Szybko przycisnął palcem na „dane”, jednak nim przeczytał, co było w tym folderze, patrzył się na zdjęcie chłopca przez kilka minut, studiując położenie różnych części jego twarzy, próbując zapamiętać jak odstawały jego włosy i gdzie miał pieprzyki.
W końcu skupił się na tekście, wiedząc, że nie będą mogli siedzieć tu godzinami. A szkoda.
Pierwszą stronę wypełniały informacje na temat chronienia danych i inne bzdury, które Thomas zwyczajnie pomijał. Wreszcie dotarł do przydatnych informacji.
„Newt/A5/mężczyzna/obiekt próbny”
13 lat
W końcu nadszedł ten dzień, na który Thomas czekał miesiącami i już nie mógł się doczekać, aby zacząć się uczyć z innymi dziećmi, a nie tylko z Teresą. Ciekawy był, jak to jest dzielić z kimś pokój, jak to jest samemu zacząć gospodarować swoim czasem.
-Thomas, nie wierć się tak – zwrócił mu uwagę Jared, jego opiekun.
Brunet otworzył usta, aby coś odpowiedzieć, ale w końcu je zamknął i wziął oddech.
Po wielu rozmowach z pracownikami DRESZCZu, którzy uprzedzali ich, jak powinni się zachowywać, co mówić, a czego nie mówić, wiedział już, że tak naprawdę nie będą mieli swobody, ale Thomas nie dbał o nic z tych rzeczy, chciał po prostu wreszcie mieć jakichś przyjaciół oprócz Teresy i Arisa.
Dziewczynie podobał się pomysł poznania nowych osób, ale nie za bardzo ciekawiło ją poznawanie chłopaków… A przede wszystkim bała się, że straci Thomasa. Arisa już straciła, ponieważ rok temu nagle już się z nim nie widywała. Próbowała się z nim telepatycznie połączyć, ale zamiast jego głosu, czuła pustkę i słyszała otępiający szum. Gdy pytała opiekunów, co się z nim stało, ignorowali ją, mówiąc, że „to dla dobra ludzkości”.
Jej ciało przeszył dreszcz. Te słowa brzmiały groźnie. Zerknęła na Thomasa, który siedział po jej prawej stronie i uśmiechnęła się lekko, ciesząc się z jego radości, chociaż sama jej nie odczuwała.
-Tom? – zapytała w jego umyśle. Teraz już porozumiewali się bez żadnych problemów, chociaż często występowały u nich bóle głowy.
-No?
-Boisz się?
-Nie – odpowiedział natychmiast. Teresa wyczuła kłamstwo.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Witajcie, sztamaki! Zostawiam tutaj taką małą notkę, żebyście nie narobili w gatki, bo coś nie pasuje w tym tekście z fabułą książki. Chciałam tylko powiedzieć, że to jest freeform i nie wszystko może się zgadzać, jednak sądzę, że każdy z nas lubi sobie wyobrażać, co się działo, gdy nasi Streferzy chodzili razem do szkoły i dorastali, aż przychodził czas Prób... Prawda?
Zostawcie, proszę, komentarz. Chociażby krótki i z anonima, Naprawdę to motywuje. I proszę mnie informować o błędach.
Dziękuję.
Okej, więc... nie mam pojęcia, o co chodzi ;-;
OdpowiedzUsuńNie znam fabuły i nie mogę się do niczego przyczepić. Ale mimo to, że nie wiedziałam, o co chodzi, czytałam i nie mogłam przestać. Interesujące.
Chociaż notka opisuje taki okres czasu, niewiele wyjaśnia i niewiele się dzieje. Pozostaje mi czekać na kolejne części. Damn, co się stało z Arisem? Powinnam już wiedzieć?
Dalsze moje pisanie o tym byłoby bełkotem wychwalającym twój kunszt, nie potrafię ułożyć Jaskrowej ballady, więc napiszę, że jesteś bardzo zacnym człowiekiem i bardzo się cieszę, że ten blog istnieje. Będę zaglądać na bloggera, oby wena ci dalej dopisywała i kolejna część pojawiła się szybko. Będę oddanym, nic nierozumiejącym czytelnikiem, ok?
Poprawiłaś mi humor, Phila boli gardło i nie ma lajwa, jak żyć?
Oddana fanka,
Reg ☺
Bądź moim oddanym, nierozumiejącym czytelnikiem, Regu, tag \;u;/
UsuńA więc Aris nie będzie raczej wspominany już w dalszych częściach, ponieważ DRESZCZ przypasoał go do innej "grupy". Oni wiesz, przeglądali akta o tych chłopcach, ALE była jeszcze grupa dziewczynek. i właśnie o nich czytał Aris.
Mimo tego że nie wiesz, o co chodzi i tak naprawdę nikt by nie skomentował, ani nawet nie przeczytał, to baaaardzo dzienkuję, że Ty to zrobiłaś, podruszniku! ♥
Całkiem inne od ostatniego, co trochę mnie zasmuciło ;-;
OdpowiedzUsuńCzęść, kiedy miał 11 lat najbardziej mnie poruszyła.
Ogólnie fajnie, że cofnęłaś się, do ich dziecięcych lat, bardzo oryginalnie :>
Aris, do tej pory nie wyrobiłam sobie o nim opinii ;-;
To tłumaczenie, że "to dla dobra ludzkości" - tak bardzo dashnerowsko, nie mogę pojąć, dlaczego robili takie okropne rzeczy ;-;
Feelsy wracają, uwaga ;-;
"Był jednym z niższych dzieciaków, jednak jego odstające blond kosmyki dodawały mu z kilka centymetrów. Jego twarz miała gładkie, elfie rysy, a gdy się uśmiechał, Thomas czuł, że sam ma ochotę się uśmiechnąć.
Zaczerwienił się."
OŁ MAJ GASZ, NAPOLEONKU!
Opisy Minho i Newta są tak trafione ;')
Składam pokłony i wybacz, że nie wpadłam wcześniej :)